Strony

poniedziałek, 29 listopada 2010

Heidelberg, cz I

Minęły już dwa dni od wyprawy do Heidelbergu. Wyjazd nam się udał, przywiozłam masę fajnych zdjęć, wspomnień i przeprowadziłam mnóstwo ciekawych rozmów. Ale po kolei:
Autobus spod akademika mieliśmy o 7:52. Jak się doczłapałam na przystanek to czekały tam już 2 dziewczyny: Young i Sonia. Po chwili doszła jeszcze Soraya, Iida i Florina (dwie ostatnie wbiegły w sumie na przystanek tuż przed autobusem). Wsiadłyśmy wszystkie i pojechaliśmy w stronę dworca. W pewnym momencie koleżanka zapytała, gdzie jest Silvia. No cóż, okazało się, że przyszła za późno na przystanek, ale zdecydowała, że dojedzie do nas następnym autobusem. Na dworcu okazało się, że zamiast 15, jest 12 osób, więc kupiliśmy 3 BW-Tickety i wsiedliśmy do pociągu, który już został podstawiony na peronie. Cały czas czekałyśmy na Silvię. 3min przed odjazdem zadzwoniłam do niej, gdzie jesteś? Na Bodanplatz (przystanek przed dworcem). Ale Silvia za 3 min odjeżdża pociąg.Ok. No jak ok, to ok, co się będę z nią kłócić. Iida zeszła na parter (pociąg typu double-decker), ale zakazałyśmy jej wysiadać, żeby pociąg nie odjechał bez niej. Silvia się nie stawiła, pociąg odjechał.

Na moście telefon od Silvii. Gdzie jesteście?Ja jestem na dworcu. My?W pociągu, który już RUSZYŁ. Ryszył?o?Tak, RUSZYŁ. Mówiłam Ci przecież, że masz 3 minuty. Co prawda pociąg zatrzymuje się jeszcze w Konstancji, ale nie zdążysz tam dojechać. O. Ojej. Tooo ym..miłego weekendu, ja wracam w takim razie do domu. No i pojechaliśmy bez Silvii.

W pociągu nastąpił podział, który niestety trwał już do końca. Ludność hiszpańskojęzyczna i nie. Próbowałam ich jakoś zagadywać, ale niestety bez większych efektów. W sumie szkoda, bo przecież zawsze fajnie jest poznawać nowych ludzi.

Podróż do dłużyła nam się niemiłosiernie (łącznie 4h w jedną stronę), ale widoki rekompensowały wszystko. W Schwarzwaldzie było dużo więcej śniegu niż w KN i las wyglądał bajkowo (co najmniej jak w Narnii ;)). Koleżanka wypatrzyła nawet lisa! (my w tym czasie byłyśmy zajęte dyskusją o koreańskim szołbiznesie :>)

Schwarzwald

W Karlsruhe mieliśmy godzinną przerwę w podróży. 'Hiszpanie' poszli do Mac'a, my do pizzerii, gdzie nabyłyśmy wszystkie jak jeden mąż (trzeba było wcześnie wstać, a ja na dodatek czytałam do 2:30 Harrego Pottera 7) kawę.

Potem był bezpośredni pociąg do HDG.

Więcej Schwarzwaldu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz